Komplikacje neurologiczne związane z infekcją COVID-19 mogą być poważne
Dużo ostatnio się pisze o COVID-19 i jego wpływie na układ neurolNa wstępie zaznaczamy, że nasz artykuł nie jest profesjonalną analizą medyczną, nie jest też oparty na szerokich badaniach statystycznych. Po prostu, chcieliśmy podzielić się z Wami naszymi ostatnimi doświadczeniami, które spotkaliśmy w pracy terapeutycznej z pacjentami neurologicznymi.
W ubiegłym tygodniu wykonaliśmy badanie QEEG mężczyzny w średnim wieku, który dokładnie rok temu zachorował na COVID.
Standardowe objawy rzecz by można – gorączka, osłabienie. Po kilku dniach, gdy stan się pogarszał, powiedział do żony „Duszę się! Oddycham jakby przez cieniutką nitkę!”. Natychmiast wezwano karetkę, transport do szpitala. Saturacja 65%. Niestety w szpitalu nie mieli respiratora. Po prostu, nie mieli. Po kilku dniach transport do kolejnego szpitala, udało się Pana Krzysztofa podpiąć do maszyny. Niestety, dla jego mózgu było to o te kilka dni za długo. Wystapiło rozległe niedotlenienie mózgu. Pan Krzysztof wpadł w śpiączkę. Po roku jego stan się nieco poprawił. Żyje, otwiera oczy, ale kontakt z nim jest bardzo ograniczony. Wymaga 24h opieki. Wspaniała rodzina robi wszystko, żeby pomóc. Ale przed nimi jeszcze baaardzo duga droga…
Kolejny przypadek – młody chłopak, o którym napisali nam nasi przyjaciele. Zacytuję:
„Syn znajomych, w wieku naszego Krzyśka, chorował bezobjawowo (zrobili rodzinnie testy po kontakcie z chorym). Po ok. miesiącu chłopak przestał orientować się w przestrzeni, musieli mu założyć geolokalizator, stał się mocno niesamodzielny. Okazało się, że są ogromne zmiany neurologiczne… Co potrafi robić wirus z mózgiem, widzieliśmy już w Budziku…”
COVID-19 a schorzenia neurologiczne – to związek już nam wszystkim, niestety, znany. Poprzez nasze terapie, jak choćby mikropolaryzacja mózgu (tDCS), takim pacjentom będziemy w stanie pomagać, ale czy nie prościej byłoby się zaszczepić i drastycznie zminimalizować ryzyko ciężkich neurologicznych powikłań?